Dzisiaj chciałbym Wam przedstawić relację z pokazu, który odbył się pod koniec listopada w Warszawie. Jeżeli śledzicie mojego bloga, a ostatnio całkiem trudno jest pominąć jakikolwiek post, wiecie, że szykowałem się do wyjazdu, przybliżając Wam sylwetkę Mariusza Przybylskiego, do czego zawsze można się wrócić TUTAJ. Tym razem świat ujrzał kolekcję, o wdzięcznym tytule "Fire Walk With Me", która została zaprezentowana na już trwający sezon jesień/zima 2016/2017. Zapraszam do krótkiej lektury i fotorelacji.
fot. Filip Okopny
Nim jeszcze nadszedł wtorek 22.11.2016 oficjalnym była inspiracja kolekcji do kultowego serialu "Twin Peaks", o czym krzyczały ogłoszenia na facebooku projektanta. Fani na instagramie próbowali połączyć twórczość Mariusza Przybylskiego z motywami amerykańskiej produkcji, ale tak naprawdę dreszczyk emocji kazał sobie odliczać godziny do pokazu, wtedy bowiem miała rozwiązać się tajemnica inspiracji. Inspiracji takowej okazało się być jednak niewiele. Oprócz zaproszeń w kolorze czerwieni oraz nagich postaci, wymalowanych na czerwono, siedzących przez cały pokaz w kilku punktach na środku wybiegu trudno było doszukać się innych nawiązań. Najważniejsza jest jednak moda i ona mnie nie zawiodła. Kolekcja podzieliła mocno grupę odbiorców na zadowolonych i na tych zniesmaczonych silnym brakiem postępu, zapętleniem się w dobrze znanych nam już rozwiązaniach. Sporo ludzi było rozczarowanych faktem, że projektant zamiast pokazać inne oblicze swojej kreatywności właściwie powielił motywy, sprawiając, że człowiek miał wrażenie jakby już wszystko widział. Niektórzy głośno zdeklasowali Mariusza Przybylskiego na swojej liście cenionych projektantów.
Ja natomiast do tej grupy nie należałem ani przez chwilę. Pokaz zaczął się bardzo prostymi krojami, które faktycznie dobrze znamy, mocno ubogimi w kolor co szybko zapaliło u mnie lampkę strachu - "a co jeśli cała kolekcja będzie bezbarwna?". Niemniej szybko zapomniałem o swoich obawach, a kolorów przybywało i przybywało z każdą kolejną minutą. Najpierw pojawiły się blade róże, granaty, groszki, oczywiście z zawsze niezawodnym tłem w postaci czerni, ale kolorów przybywało coraz więcej, by w końcu zarzucić nas wielokolorowymi maziajami czy koronkami wyszytymi kamieniami i aplikacjami w intensywnych barwach. Projektant zainwestował również we własne dodatki zimowe takie jak świetnie pasujące i modowo poprawne czapki, szaliki i kolorowe skarpety z nadrukiem strzały, która była jednym z przewodnich motywów całej kolekcji. Oprócz strzał, groszków i kolorowych grafik pojawiły się motywy dzikiego zachodu, a właściwie indiańskie, czego efektem może być właśnie sama strzała. Wszystkie połączenia bardzo mnie urzekły. Męskie propozycje zaoferowały nam mnogość zestawień i ogromny wybór pojedynczych elementów, które w pojedynkę wystarczająco dadzą radę stworzyć nam niebanalną stylizację. Połączenia materiałów i wzorów, oraz barw mimo intensywności uważam za spójne i konsekwentne. Urzekające koronkowe suknie z tęczowymi frędzelkami i misternie poprzyklejanymi licznymi cekinami niczym groszki to majstersztyk jakiego mógłbym się spodziewać w tym kraju. Niepodważalnie same formy ubrań to coś co już widzieliśmy. Projektant nie tworzy nowych połączeń, nowych krojów, które można by nawet mocno przesadnie nazwać innowacyjnymi czy eksperymentalnymi. To nawet nie jest próba wykorzystania czegoś innego. Niemniej dla mnie pewna przewidywalność samych form w kolekcji Mariusza ma swoje plusy, a popis kreatywności i nadawanie charakteru kolekcji przejawia on misternymi naszyciami i barwami, których nie podejmuje się nikt inny w kraju. Oczywiście cała kolekcja nie zasługiwałaby o pokazanie między pokazami Johna Galliano i Balmain, ale w Polsce Mariusz Przybylski nie ma sobie równych, szczególnie biorąc pod uwagę jego estetykę pracy, dalej zatem powtarzam, że inni mogliby się od niego uczyć. Może nie PRu, do którego coraz częściej mam i słyszę zarzuty, również marketingu, który nijak się ma do genialnych kampanii choćby Kupisza, ale sama moda, bo o nią tu głównie chodzi, jest moim oczkiem w głowie i zamierzam bronić Mariusza tak długo, aż nie osiądzie on na laurach.
fot. Filip Okopny
Po samym pokazie oczywiście był poczęstunek alkoholem dla wszystkich, mimo mało przestronnego wnętrza Studio ATM. Atmosfera była bardzo ciężka, mało przyjazna. Im rzadziej bywam ostatnio w Warszawie na tego typu wydarzeniach tym bardziej nie rozumiem uczęszczających tam ludzi oraz panującej atmosfery. Dla mnie na szczęście ten wieczór był świętem mody i nie zawiodłem się. Zobaczcie fotorelację.
relacje z wydarzeń, na których bywam, znajdziecie zawsze na bieżąco w opcji 'stories' na moim koncie instagramowym: @nabilunity
my look:
Jacket - Girl Little Boy
Top - Zara
Pants - Top Secret
Shoes - Zara
Socks - H&M
fot. m.in. Filip Okopny
POdoba mi się ta kolekcja, może nie cała, al w większości.
OdpowiedzUsuńHej! :) tez lubię Mariusza, jest taki normalny ;) kolekcja fajna, też mi się podoba z małymi wyjątkami :)
OdpowiedzUsuńNabil, ale masz świetną kurtkę, super, o Mariuszu też pisałam, pozdrawiam, zazdroszczę pokazu
OdpowiedzUsuńnie do końca moje kolory, ale kilka rzeczy zwróciło moją uwagę! suknie maxi przepiękne, spodnie różowe w grochy, i granatowe, i płaszcz w grochy i damskie spodnie w grochy - super! powinna byc tez gama kolorystyczna dla szarych i nudnych ludzi XD cos pod kolor twojego outfitu ktory jest mega!
OdpowiedzUsuńPiękna kolekcja, genialne projekty i niesamowity performance.
OdpowiedzUsuńŚwietna kolekcja, przyjemnie się ją ogląda :).
OdpowiedzUsuń